Wystawa w Galerii Willa - Łódź - 17.10.2019r.
Galeria Willa
ul. Wólczańska 31
wernisaż: 17.10.2019, godz. 18.00
17.10.2019 – 01.12.2019
kurator: Dariusz Leśnikowski
„(…) wszystko u [Janusza Antoszczyka] rozgrywa się w ramach szczerze radosnego i wystarczająco oczyszczonego malarstwa, podejmującego do tego grę z wielką tradycją obrazowania. Antoszczyk stara się więc podlegać akademickiej dyscyplinie malarskich gatunków, lecz czyni to wobec niej przewrotnie. Jednak nie zrywa z dyscypliną, lecz ją transponuje. (…) Antoszczyk zdaje się zatem tworzyć portrety, które wszakże nikogo nie portretują, zaś sceny rodzajowe często pozbawione są właściwego im wyrazistego kontekstu, mieszając realia społeczno-polityczne z fantazyjnymi. Bywa to malarstwo też recytatywnym, pasożytniczym – jak powiedzieliby postmoderniści – procederem sprowadzania arcydzieł do zabawnej abstrakcji. Dama z łasiczką zamienia się w malarski kalambur, zaś na stole sekcyjnym malarz ułożył samegoprofesora Tulpa, chociaż tego nie możemy być pewni. Z kolei Nabuchodonozor – babiloński okrutnik – zatracił swe straszliwe oblicze i grozę moralnego upadku. Antoszczyk, oddalając się jak echo od pierwowzorów Leonarda da Vinci, Rembrandta czy Blake’a, lubi odwracać klasyczną formułę: cognitio clara maior est, quam obscura. Chętnie sięga po deformację, groteskę, zabawną kolorystykę i nonszalancki impast, mocno zamaszysty gest, konsekwentnie nasycając malarstwo wizualnym dowcipem i … różem. Chcieć lepiej zrozumieć te obrazy budzące estetyczną konfuzję (w sensie cognitio confusa) – gdyż nie jest to przecież malarstwo w typie abstrakcji geometrycznej, lecz narzucające nam trudne piękno poznania niewyraźnego, dźwięczące ożywczą, śmieszną symfonią jaskrawych barw w formalnym, płynnym, wibrującym bogactwie zmysłowości (ubertas aesthetica) – to zadumać się nad dziejowym sensem łacińskiego pojęcia ingenium. Słowo tooznacza zdolność umysłu do wglądu we wszelkie identyczności (niepowtarzalność, tożsamość i analogie) – z wyjątkiem samego dowcipu. Ten bowiem nieustannie trawestuje, przebiera się i pozostaje nieuchwytny, niedotykalny, bo sam chwyta, ignorując zawsze i wszędzie ontologiczne różnice. (…)
Mimo wrażenia spontanicznego rozmalowania i żywiołowości, w malarstwie Antoszczyka wyczuwamy niekiedy podobne wyrachowanie zimnego, ostrożnego analityka. Wprawdzie nie tworzy on teorii malarstwa, ale nie przestaje testować hipotezę ducha uwięzionego w maszynie, którą zakładała postkartezjańska teoria umysłu. Mimo wrażenia spontaniczności, ruchy jego pędzla są z góry przemyślane, zamierzone, pociągnięte z rozmysłem i niekiedy jakby wyrachowane. Dlatego można mu postawić pytanie: czy malarstwo jest dlań swobodną mową Ducha, czy tylko więzieniem dla wariacji dowcipu w ramach pewnej artystycznej konwencji? Charakter jego malarstwa sugeruje postawę otwartą – premedytację malarza-agnostyka, któremu bliska jest idea ingenium absconditum. Chociaż dowcip wizualny jest wyraźnie obecny w jego malarstwie, on woli doń nie przyznawać się. (…)
W utajonym życiu wyjątkowych i szczerych obrazów Antoszczyka (oczywiście szczerych w sensie retorycznym, a nie psychologicznym), (…), nie zwycięża ani tragedia, ani komedia, ani liryzm, ani farsa, lecz dziwactwo. To ono – ta wyrafinowana, zdyscyplinowana ożywcza dziwność czy inność (jako diatyposis) – dokonuje tu ostatecznego rozwiązania kwestii malarstwa”.
dr Kazimierz Piotrowski, fragmenty tekstu do katalogu wystawy